L'Eglise Aristotelicienne Romaine The Roman and Aristotelic Church Index du Forum L'Eglise Aristotelicienne Romaine The Roman and Aristotelic Church
Forum RP de l'Eglise Aristotelicienne du jeu en ligne RR
Forum RP for the Aristotelic Church of the RK online game
 
Lien fonctionnel : Le DogmeLien fonctionnel : Le Droit Canon
 FAQFAQ   RechercherRechercher   Liste des MembresListe des Membres   Groupes d'utilisateursGroupes d'utilisateurs   S'enregistrerS'enregistrer 
 ProfilProfil   Se connecter pour vérifier ses messages privésSe connecter pour vérifier ses messages privés   ConnexionConnexion 

[PL-Dogma]Saint Andrew the Protokletos

 
Poster un nouveau sujet   Répondre au sujet    L'Eglise Aristotelicienne Romaine The Roman and Aristotelic Church Index du Forum -> La Bibliothèque Romaine - The Roman Library - Die Römische Bibliothek - La Biblioteca Romana -> Archive of the Vatican Library
Voir le sujet précédent :: Voir le sujet suivant  
Auteur Message
Jolieen



Inscrit le: 28 Mai 2018
Messages: 3052

MessagePosté le: Mar Aoû 27, 2019 5:42 pm    Sujet du message: [PL-Dogma]Saint Andrew the Protokletos Répondre en citant

Citation:
Święty Andrzej Protokleta



I: Dzieciństwo i młodość

Andrzej urodził się w Betsaidzie 6 lat przed nadejściem Christosa w prostej rodzinie. Jego ojciec był rybakiem, więc Andrzej zdołał rozwinąć niezwykłą inteligencję.
Chłopiec spędził dzieciństwo w okolicy jeziora koło swojej rodzinnej mieściny, gdzie wzrastał w mądrości i dobroci, szczelnie otoczony fałszywą wiarą w wielu bogów.

Bywało, a działo się to z czasem coraz częściej, że w sercu cicho zadawał sobie pytania o wiarę w bogów, w których instynktownie wątpił. Dla niego stanowili jedynie boską emanację ludzkich istnień, właśnie na ludzkim fundamencie zbudowaną: a więc nie będącą przykładem cnót.

Pewnego dnia usłyszał o cudownych zdarzeniach w Judei, gdzie jak sądzono narodził się prorok. Na nieszczęście, sytuacja zmusiła go do pozostania na brzegu jeziora.


II: Powołanie

Dorastający Andrzej jak zwykle łowił ryby ze swym bratem Szymonem i innymi przyjaciółmi. Nagle odziany w łachmany nieznajomy zbliżył się do jeziora. Jego wygląd sugerował natchnienie siłą wyższą: wydawał się świątobliwym mężem, choć brak mu było jedwabnych bogato zdobionych szat czy drogich kamieni, w jakich zwykli nosić się kapłani.

- Kim jest ten człowiek? - pomyślał Andrzej, gdy nieznajomy grzecznie zwrócił się do niego:

- Udane dziś łowy, rybaku?

- Nie takie złe odparł Andrzej bez wahania, wciąż skupiony na swej pracy.

Brat i przyjaciele mimo to zwrócili mu uwagę, że mógłby bardziej skupić się na pracy.

Za to nieznajomy spojrzał na niego uprzejmie I rzekł współczująco:


- Rybaku, wiedziesz tu monotonne życie… Marnujesz je w tym miejscu. Szukam cię od kilku dni, bo widzę dla ciebie wielkie przeznaczenie. Dziś Wszechmocny natchnął mnie: czyż nie chcesz opuścić jeziora, by stać się rybakiem ludzi? Pójdź za mną, a dam ci spotkać innych i poświęcić swe życie dla Najwyższego.
Jam jest Thanos. Żyłem z Prorokiem Christosem, a teraz jedynie przynoszę ci Jego Słowo, które jest słowem Jedynego Boga.


Na te słowa serce w Andrzeju wzrosło, i choć przyszłość była nieznana, zyskał pewność jakiej nigdy wcześniej nie czuł, rzekł więc przyjaciołom i braciom stanowczo:

- Podążę za Thanosem, by ze swego życia uczynić dar miły Jedynemu Bogu!

Thanos uśmiechnął się i zapytał:

- Jak Ci na imię?

- Andrzej.

- Od dziś będziesz znany jako Andrzej Protokleta (pierwszy powołany), gdyż jesteś pierwszym, z którym będę dzielił swą Świętą Misję!

Andrzej uścisnął Apostoła, po czym podbiegł do braci i przyjaciół zmartwionych tym obrotem spraw, by oznajmić im wprost:

- Znalazłem swoją drogę, słyszę Wezwanie!

Następnie udał się do domu, by zabrać swoje rzeczy I pożegnać rodzinę, po czym bez cienia wątpliwości podążył za Apostołem Thanosem.
Pozostali w tym miejscu do świtu, kiedy to Andrzej został ochrzczony na brzegu jeziora. W kolejnych latach rybacy upodobali sobie odwiedzanie dokładnie tego miejsca, gdzie pobłogosławiono Andrzeja. Tutejsze ryby były bowiem większe i liczniejsze.


III: Rozłąka i zniewolenie

W drodze Thanos, będący pod wyraźnym wrażeniem błyskotliwości swego ucznia, pouczył Andrzeja o przesłaniu Arystotelesa i Christosa.
Pracowity rybak wnikliwie dociekający tajemnic samego Wszechmocnego okazał się być prawdziwym darem od Niego!

Thanos nauczył go wszystkiego, co tylko mógł i w ten sposób Andrzej stał się niejako ówczesnym kapłanem, a nie było nikogo, kto zdołałby odwieść go od Prawdziwej Wiary.
Pewnego dnia jednak przyjaźń i współpracę tych dwóch mężczyzn spotkał nagły koniec.
Stało się bowiem tak, że krótko przed przybyciem do jednego z miast w okolicy, obaj wpadli w zasadzkę. Zbóje rozdzielili ich, a wyraźnie silniejszego Andrzeja postanowili sprzedać w niewolę w porcie.
Był tam Grek imieniem Teognostos, który kupił apostolskiego ucznia i tak Andrzej stał się kucharzem na galerze.
Nigdy więcej nie spotkał Thanosa.


IV: Burza i pierwszy cud

Andrzej, podążając za nakazami Thanosa, nigdy nie rozmyślał nad swym losem. Nigdy nawet nie pomyślał, by przekląć moment, który odmienił jego przeznaczenie. Modlił się wiele, tak długo na ile tylko pozwalał mu Wszechmocny. Pewnego dnia wielka burza wywołała ogromne fale i porywy wiatru. Stało się jasne, że kadłub statku Teognostosa, otoczony z wszech stron przez fale, w końcu pęknie. Rozpacz opanowała całą załogę. Lecz Andrzej podniósł głowę i zaczął modlić się do Arysto i Christosa prosząc o ratunek dla nich wszystkich. Słysząc te słowa i widząc jego rozpromienioną twarz, reszta załogantów dołączyła do modlitwy. I nagle, w cudowny sposób, morze uspokoiło się, a słońce wyszło zza chmur…
Teognostos, pod wrażeniem cudu, nakazał natychmiastowe uwolnienie Andrzeja, po czym zwrócił się do niego tymi słowami:


- Chwała ci, wielki magu. Lecz zdradź mi, kim są bogowie dość potężni by powstrzymać burzę?

Andrzej odparł:

- Poganinie, jest tylko jeden Bóg. Jest większy niż wszystko, jest Władcą świata, a wy wszyscy zostaliście ocaleni dzięki Jego łasce. Dziś modliliście się w Jego imię i to was uratowało. Bądźcie mu wdzięczni i słuchajcie Jego Słowa.

Po tych słowach natchniony Andrzej zdołał nawrócić całą załogę galery. Ostatecznie zaprzyjaźnił się z Teognostosem, który chętnie widział w nim nauczyciela swoich dzieci.

V: Społeczność i nowe podróże

Po przybyciu do Patras, rodzinnego miasta Teognostosa, Andrzej podjął naraz wiele obowiązków. Całkowicie zaakceptował swą rolę jako nauczyciela dzieci w celu pokazania im światła Prawdziwej Wiary. Pracował jednocześnie nad rozprzestrzenianiem nauczania Arystotelesa. Z pomocą Teognostosa zdołał Andrzej założyć liczną i dobrze zorganizowaną wspólnotę, opartą na fundamentach ofiarności i dzielenia się. Został później za swe wysiłki wynagrodzony przez samego Papieża Tytusa, który świadom działalności Andrzeja, wysłał mu list pełen wdzięczności, w którym stwierdzał, że mógłby się stać częścią przyszłości Kościoła.
Gdy Tytus wysłał swój słynny list do Linusa, nie tylko przekazał wiadomość, ale i listę godnych zaufania wyznawców.


Hagiografia apostoła Tytusa, Pierwszego wśród Apostołów, Ojca Kościoła
Citation:
Piszę ten list ze swej celi, gdyż sądzę że moje powołanie zbliża się do kresu.

Piszę do Ciebie Linusie, przyjacielu, gdyż jest moim życzeniem byś po mnie kontynuował to, co nasz zbawiciel Christos zaczął w Judei i za co męczeńsko oddał życie.

Nie mam pojęcia, jak potoczyły się losy innych apostołów; zostawiam Ci zadanie odnalezienia ich oraz zorganizowania głoszenia wiary i formacji naszych kapłanów. Nie obawiaj się groźby miecza, lecz i nie staraj się umrzeć w męczeństwie, gdyż życie jest cennym darem od Stwórcy.

Kościół musi się stać widzialną wspólnotą, znaną z właściwych sobie cech, a winien być on: jeden, święty, arystoteliański i apostolski.

Więź wynikająca z boskiej istoty ma na celu utrzymywanie nas blisko Stwórcy i istnieje wyłącznie dzięki Jego woli, a spływa przez Christosa i Jego apostołów. Przeto my, którzy pierwsi zostaliśmy w nią włączeni, winniśmy przekazywać ją dzięki nieskończonej miłości Boga do tych, którzy zachowają naukę Proroków.

Przekazana ustami Proroków boska nauka musi być zachowana przez tych, których uznamy za biskupów wśród biskupów, dzięki którym nie będzie możliwe, by Kościół Christosa popadł w błędy i sprzeniewierzył się dogmatom.

Jest także niezbędne, by potępić wszelkie inne sekty uzurpujące sobie miano Kościoła. Tkwią w zgubnych błędach, zarówno ich nauczanie co etyka, gdyż prowadzą je herezje lub Stworzenie Bez Imienia.

Choć ścieżka będzie długa, widziałem we śnie jak przybywasz do Rzymu by ukończyć budowę tego, co stanie się sercem naszego pełnego wiary w Słowo samego Mesjasza społeczeństwa.

Ufam przyjacielu, że będziesz kontynuował drogę, na którą wstąpiłem z Kyrene, Kalandrą, Adonią, Heleną, Ofelią, Urianą, Thanosem, Pawłem, Mikołajem, Samohtem oraz niewiernym Daju…

Ten, kto przekaże Ci ten list, da Ci także pęk kluczy, a jeden z nich z nich otworzy kryptę, w której zbieraliśmy się w tajemnicy, a także poprowadzi Cię i ochroni, bądź jednak od teraz dyskretny, gdyż nasi wrogowie starają się nas zniszczyć. We wspomnianej krypcie zjadziesz siedmioro drzwi, a każde zdołasz otworzyć jednym z kluczy jakie Ci posyłam. Za siódmymi drzwiami znajdziesz listę najgorliwszych wyznawców, z których pomocą możesz kontynuować nasze dzieło.



Imię Andrzeja znalazło się na tej liście, więc Linus niezwłocznie naznaczył go na biskupa nowej diecezji w Patras.

Jakiś czas później, do portu w Patras przybił statek przywożący ludzi ze Wschodu, którzy szukali Andrzeja. Gdy go znaleźli, ich dowódca rzekł:


- Andrzeju, jesteśmy mieszkańcami Sarmatii. W swych podróżach dotarły do nas wieści o czynionych przez Ciebie cudach i Twej mądrości, a teraz pragniemy prosic Cię, byś przyjął zaproszenie do nauczania naszych ludzi o prawach swojego Boga!

Zaskoczony i podekscytowany mozliwością sprowadzenia kolejnych zagubionych owieczek pod opiekę Najwyższego, Andrzej opuścił wspólnotę wiernych przyjaciół i dzieci, o które się troszczył. Teofilakt, syn Teognostosa, wyruszył razem z nim. W przyszłości stał się niestrudzonym pomocnikiem Andrzeja.

VI: Na ziemiach Sarmatów

Andrzej i Teofilakt całkowicie poświęcili się głoszeniu [wiary] na barbarzyńskich ziemiach, gdzie żyło pełno ludzi ignoranckich i gburowatych. Uczyli tam sprawiedliwości, ofiarności, powściągliwości i wszelkich innych cnót wyróżnionych przez Arystotelesa. Założyli też kilka wspólnot, które później stały się podstawą Kościołów Wschodnich.
Lecz pewnego dnia potężni i bezwzględni lokalni watażkowie postanowili powstrzymać Andrzeja poprzez karę śmierci za znieważanie ich bożków. Ludność spontanicznie i bez strachu zainicjowała procesje dookoła miejsca jego odosobnienia. Lecz nie pomogło to i tyrani pozostali niewzruszeni. A pewnej nocy wielkie światło przebiło się przez celę Andrzeja, a piękna uskrzydlona istota uwolniła więźnia i przeniosła go do wybudowanej dzięki hojności ludu kaplicy. Gdy tyran usłyszał o cudzie, przywdział pełną zbroję i wraz z pachołkami wyruszył by zabić Andrzeja. Lecz Biskup czekał spokojny i uśmiechnięty, odziany w białą tunikę.


- Bracie, widzimy jak Wszechmocny mnie ocalił. Nie lękam się ludzkiej broni. Pokutuj za swe czyny i przyjmij przebaczenie jakim Najwyższy nas obdarza. Grzechy cię zaślepiają, lecz tak naprawdę czynisz je za podszeptami Bestii Bez Imienia.

Wydawał się gotów uścisnąć dłonie watażki i jego ludzi pośród pełnej gapiów ciszy. Ten nagle upuścił swój miecz na ziemię.

- Masz rację, słyszę jego głos w głowie, ten głos śmierci. Błagam cię, pomóż mi!

W ten sposób Andrzej odniósł swe pierwsze zwycięstwo nad Stworzeniem Bez Imienia. Wdzięczny dotychczasowy watażka kazał zbudować olśniewającą katedrę, a biskupa uczynił swą prawą ręką. Wydawało się, że nic nie zatrzyma nawrócenia całej Europy.

VII: Powrót do Patras i dalej do Italii

Andrzej czuł pewne znużenie, lecz jego ziemska podróż nie była jeszcze ukończona. Wiadomość od zaprzyjaźnionego Teognostosa przekonała go do powrotu do Patras. Przewodzenie [sarmackiej] wspólnocie [Kościoła] powierzył Teofilaktowi i wyświęcił go na biskupa, po czym popłynął do Grecji. Po długiej podróży powitano go ciepło. Wspólnota kwitła i powiększała swe grono, a jej członkowie otaczali Andrzeja nabożną czcią niczym świętego. Drugi syn Teognostosa, Teodor, także został namaszczony na biskupa. Wówczas Andrzej postanowił oddalić się i w odosobnieniu zadbać o własnego ducha. Zamiast tego jednak przyszło mu się zmierzyć z kolejnym zadaniem i pomimo zmęczenia udał się do Sarzany we Italii, miejsca wielu prześladowań. Ten właśnie ostatni akt skierował go na drogę do męczeństwa.

VIII: Męczeństwo

Przybiwszy do Rawenny, Andrzej dalej podążał do Sarzany drogą lądową, gdzie zastał chwalebne powitanie.

Bracia i siostryrzekł biskupPrzybyłem tu, by uwolnić was od mąk i przynieść Słowo Najwyższego. Lecz pamiętajcie, nie przychodzę obalić władzy, lecz pomóc jej zwalczać własną ignorancję i grzechy!

Zanim zgromadzony tłum zdołał zareagować, Andrzej został aresztowany i poprowadzony przed oblicze cesarskiego prokuratora.

- A więc to ty przewodzisz tym buntownikom, którzy kpią z bogów i odmawiają czci cesarzowi! – rzekł, po czym splunął na jego biały ornat.

Andrzej odrzekł:

- Przynoszę prawdę i pokój. Zważasz jedynie na tłum, wojny i krew, by służyły twej ambicji i pożądliwości twych kapłanów! Pozwól sobie otworzyć oczy i oddal się od złych wpływów!

Lecz wówczas uszy prokuratora pozostawały zamknięte, a w jego głowie pobrzmiewał jedynie śmiech. Pobożni mieszkańcu Sarzany wraz z resztą okolicy przybywali, by oddać hołd świątobliwemu, który tyle zdziałał w Sarmatii. Lecz prokruści, zatroskani o porządek społeczny, zamknęli bramy miasta dla wszystkich przyjezdnych. Starali się jak mogli, by przyspieszyć wydanie wyroku na Andrzeja – ukrzyżowania! Dzień przed egzekucją, Andrzej modlił się do Boga, by odpędził od niego strach oraz dał mu odwagę do stania się prawdziwym męczennikiem za Wiarę. Modlił się, by jego śmierć przypieczętowała przesłanie jego długiej służby w dziele głoszenie słów Arystotelesa i Christosa.
W dzień ukrzyżowania, Andrzej poprosił jedynie o to, by jego krzyż został ukształtowany na znak litery X, nie czuł się bowiem godny naśladowania śmierci Proroka. I oddał biskup swe życie na oczach zapłakanych mieszkańców pod chmurnym niebiem.
Prokrustowie, niepokojeni wątpliwościami przez całą noc, dostrzegli swą winę w jasnym świetle, które przebiło chmury i rozświetliło umęczone ciało. Na głowie Andrzeja przysiadła gołębica, pozostawiając białe pióro i ość. Prokurator, niczym rażony gromem, padł na kolana:


- Byłem ślepy! Zaiste, był to święty człowiek!

Następnie nakazał pochować ciało w miejscu, gdzie zdecydowano o wybudowaniu katedry, której później został patronem.

Relikwie: ciało świętego, męczeński krzyż, list od św. Tytusa.

Wspomnienie: 30 listopada, upamiętnienie męczeństwa

Cytaty:
-Biskupi winni być jak rybacy: pokorni, ciężko pracujący i wiedzący, gdzie zarzucić sieć.
-Nie istnieje kraj nieprzygotowany na posłanie od Boga.
-Otwórz oczy! To nie twoje czyny, lecz Stworzenia Bez Imienia, które tobą owładnęło!

_________________

Cardinal-Deacon of the British Isles -Bishop In Partibus of Lamia - Prefect to the Villa of St.Loyat - Expert to the pontificial collages of Heraldry - Assessor to the Developing Churches
Revenir en haut de page
Voir le profil de l'utilisateur Envoyer un message privé
Montrer les messages depuis:   
Poster un nouveau sujet   Répondre au sujet    L'Eglise Aristotelicienne Romaine The Roman and Aristotelic Church Index du Forum -> La Bibliothèque Romaine - The Roman Library - Die Römische Bibliothek - La Biblioteca Romana -> Archive of the Vatican Library Toutes les heures sont au format GMT + 2 Heures
Page 1 sur 1

 
Sauter vers:  
Vous ne pouvez pas poster de nouveaux sujets dans ce forum
Vous ne pouvez pas répondre aux sujets dans ce forum
Vous ne pouvez pas éditer vos messages dans ce forum
Vous ne pouvez pas supprimer vos messages dans ce forum
Vous ne pouvez pas voter dans les sondages de ce forum


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Traduction par : phpBB-fr.com